wtorek, 22 lipca 2025

Porto i bluzka z kwadratów

OSTRZEŻENIE! Będzie długi post z dużą ilością zdjęć    

   Miniony tydzień był dla mnie bardzo ciekawy. Razem z koleżanką wybrałyśmy się na pięć dni do Porto, by zwiedzić to piękne miasto. Lubię podróżować, poznawać nowe miejsca, ich historię oraz ludzi. 

   Z tym wyjazdem miałam pewne obawy. Pierwsza to bardzo podstawowa znajomość języka angielskiego i strach, że się nie dogadamy. Jak się okazało, nie jest najgorzej, dałyśmy radę i to bez tłumacza Google 😂. Kolejna obawa, która mnie dotyczyła, czy dam radę z moją endoprotezą pokonywać te różnice poziomów, mnóstwo schodów, nierówne brukowane ulice i wszystkie z tym związanie niedogodności. Otóż dałam radę i jestem z siebie dumna! Nie jeździłyśmy żadną komunikacją, do wszystkich ciekawych miejsc dochodziłyśmy pieszo. 

   Do wyjazdu przygotowałam się solidnie (logistyka była po mojej stronie). Przede wszystkim znalazłam świetne mieszkanie, w dobrej lokalizacji i dobrej cenie. Mieszkanie znalazłam tutaj (klik). Z Dorotą Woicką, która jest także przewodnikiem po Porto (klik), ustaliłyśmy też zwiedzanie tego miasta. Oprowadzała nas Ania, która program zwiedzania dostosowała do tego, co już wcześniej same zobaczyłyśmy, pokazała miejsca nieoczywiste, takie, do których turyści nie trafiają oraz tempo zwiedzania dostosowała do moich możliwości.

   Gorąco polecam korzystanie z usług Doroty Woickiej, kompleksowo opiekuje się swoimi klientami zapewniając mieszkanie, transfer z lotniska i na lotnisko, oprowadzanie po mieście, wskazówki do indywidualnego zwiedzania. Może równie zorganizować rejs po rzece Douro, jest w stałym kontakcie z klientem.  I co ważne - ceny nie są z kosmosu. My czułyśmy się pewniej, szczególnie na początku, mając taką opiekę. 

To tyle wstępu, czas na zdjęcia. Na początek Porto z lotu ptaka.


Wieża Kleryków


Pierwszy spacer po wylądowaniu.

Fragment Wieży Kleryków (obok cała za dnia). To był nasz punkt orientacyjny, gdyż niedaleko było nasze mieszkanie.




Uliczka z naszą kwaterą  
Rue de Sao Miguel                                               Widok z balkonu naszego mieszkania

Widok z pobliskiego tarasu widokowego

   Pierwszego dnia zwiedzałyśmy miasto same z mapą i papierowym przewodnikiem. Zaczęłyśmy od Ribeiry - dzielnicy pełnej wąskich, średniowiecznych uliczek, kamieniczek pokryty czerwoną dachówką. Na nabrzeżu znajduje się mnóstwo knajpek, gdzie można spróbować portugalskich specjałów. Warto jednak zapuścić się głębiej  w urokliwe uliczki z maleńkimi lokalikami.
 Idąc nabrzeżem można podziwiać drugi brzeg rzeki i położone tam drugie miasto Vila Nova de Gaia.

My dotarłyśmy do Elevador da Lada - windy, z której można podziwiać panoramę miasta, most Ludwika I łączący Ribeirę z Vila Nova de Gaia. 
Widok z windy

                        

Po wyjściu z windy trzeba było pokonać jeszcze wiele schodów, aby znaleźć się na poziomie mostu. My najpierw skierowałyśmy się w kierunku Katedry, której boczne ściany zdobią płytki azulejos. 







   Następnie skierowałyśmy się na most Ludwika I. To charakterystyczny dla Porto obiekt, zaprojektowany został przez ucznia Eiffela i wybudowany pod jego kierunkiem. Tak mówią przewodniki. Jednak prawda jest trochę inna. Całą konstrukcję wymyślił sam Eiffel, jego uczeń dorysował dolny poziom. Most w całości wybudowany przez Eiffla znajduje się trochę dalej, tuż obok mostu kolejowego. W tej chwili jest on nieczynny i czeka na remont.

Nie ukrywam, że most Ludwika I wzbudził mój entuzjazm. Gdy oglądałam go wcześniej na zdjęciach, myślałam - taka kupa żelastwa. Jednak na żywo fascynuje. Myślę, że wzbudza podobne emocje jak Wieża Eiffla w Paryżu. Mam dużo zdjęć, z różnych perspektyw i naprawdę urzeka. 

 

Mostem przeszłyśmy na drugi brzeg, skąd podziwiałyśmy panoramę Porto.

 
   Po tej stronie Douro stoi dawny Klasztor Serra do Pilar. Wygląda monumetalnie w dzień, zaś w nocy jest pięknie podświetlony. Obecnie część zabudowań należy do wojska. Kościół klasztorny jest nieczynny, chociaż za odpowiednią (niemałą) opłatą można obiekt wynająć na ślub.

Powrót z Vila Nova de Gaia mostem do Porto i podziwianie widoków.



 

   Drugiego dnia zwiedzałyśmy Porto z przewodniczką. Oprócz tych turystycznych, zobaczyłyśmy miejsca, które nie są opisane w przewodnikach.

 Targ Bolhao

Avenidada dos Aliados z Ratuszem


   

                           
Cafe Majestic, w której podobno                                             Kościół św. Ildefonsa z piękną fasadą  J.K.Rowling pisała Harrego Pottera                                          z płytek azulejos.                                                                                                  

   Ukryta dzielnica, miejsce, do którego turyści nie trafiają. Trzeba wiedzieć, którędy tam wejść. Uliczki są bardzo wąskie, że ledwo w nich mieści się dorosły człowiek. To dawna dzielnica robotnicza, dzisiaj spokojna enklawa. Podobno takich dzielnic jest w Porto więcej.


 

Most wybudowany przez Eiffla. W tej chwili nieczynny. Tuż za nim znajduje się most kolejowy (z białego betonu). Trochę się zlewa z tym stalowym i wygląda to jak jedna budowla.

   Zwiedzanie zakończyłyśmy w jednej z piwnic porto. Ta piwnica kiedyś była pod jurysdykcją królewską, to chyba jedyna, która jest w rękach Portugalczyków. Pozostałe należą do brytyjskich koncernów. Wszak to właśnie Anglicy są największymi koneserami tego alkoholu.  
   Poznałyśmy historię tego trunku, zwiedziłyśmy piwnice z butelkami porto z różnych roczników oraz mogłyśmy zobaczyć butelkę z porto z 1756 roku. Trudno oszacować jaka jest jej wartość. Na koniec była oczywiście degustacja.
 


Taka mała ciekawostka, polski konsulat znajduje się na terenie odwiedzanej przez nas piwnicy porto. Dobre miejsce konsul sobie wybrał.

Trzeciego dnia wyruszyłyśmy na dalsze zwiedzanie. Najpierw był kościół św. Franciszka, z zewnątrz nie zapowiada tego, co można ujrzeć wewnątrz. Zadziwia przepychem barokowych zdobień i płaskorzeźb pozłacanych techniką  talha dourada. Podobno zużyto na to ponad 200 kg złota, które w XVII w. przypłynęło do Portugalii z brazylijskich kopalni.

 
   Warto zobaczyć dworzec św. Benedykta, którego wnętrz wyłożone jest płytkami azulejos ułożone w sceny z historii Portugalii.





Niestety, nie udało się wejść do najsłynniejszej księgarni Lello & Irmao. Bilety wykupione zostały na kilka dni do przodu. Pomimo zakupionych biletów (tylko w Internecie) trzeba odstać swoje w kolejce, by móc wejść do środka. Na pocieszenie mam zdjęcie z tabliczką 😂 i z daleka niewyraźne zdjęcie wnętrza księgarni.
  

Kościół Karmelitów z piękną boczną ścianą wyłożoną płytkami azulejos.


Porto nocą



   Ostatniego dnia odwiedziłyśmy Ogrody Kryształowego Pałacu, którego już nie ma, ale zostały piękne ogrody. W parku znajduje się kaplica Karola Alberta Sardyńskiego, muszla koncertowa, Pawilon Rosy Moty - pałac sportu, place zabaw i wiele innych atrakcji.



 

Widok na ujście rzeki Douro do Oceanu Atlantyckiego


Miasto jest piękne, tętniące życiem, można tu smacznie zjeść.

  
pyszna wołowina                               łosoś w cieście                        dorsz z zapiekanymi ziemniakami

Do wszystkich dań oczywiście piłyśmy portugalskie wina z Doliny Douro. 
   Szczególnie polecam restaurację Torreão Restaurante | Bar – Torreão Restaurante Bar, gdzie serwowane jest pyszne jedzenie, a wśród obsługi jest przesympatyczny Polak Mariusz.


I jeszcze kilka migawek z wyjazdu.


  

  

     Przed wyjazdem bardzo spieszyłam się, aby skończyć wiskozową bluzeczkę z kwadratów. Gdzieś tam się w niej przewijam na zdjęciach. Po powrocie wykończyłam plisą rękawy i dół. 
Bardzo dobrze się nosi, wiskoza na lato jest w sam raz. A ile kwadratów? Nie policzyłam.






















Porto i bluzka z kwadratów

OSTRZEŻENIE! Będzie długi post z dużą ilością zdjęć        Miniony tydzień był dla mnie bardzo ciekawy. Razem z koleżanką wybrałyśmy się na ...